Mamy jesień 2015 roku. W jednym ze studenckich mieszkań w śródmieściu miasta Kraków tworzy się pewna wizja. Wizja stworzenia czegoś nowego, własnego, wyjątkowego a przede wszystkim innowacyjnego. Wspólny pomysł oparty o nasze ambicje i nieodpartą chęć dopasowania kolejnego wymiaru do wydawać by się mogło bardzo pospolitego produktu, jakim jest piwo. Bo właśnie nie tyle nam, co piwu poświęcona będzie ta strona.
Z Konradem znamy się od początku studiów. Zawsze imponował mi swoją ambicją i determinacją. Dzisiaj wiem, że nie przez przypadek połączyły się nasze drogi, a pomysł założenia własnego browaru był wyłącznie konsekwencją tej znajomości (pozytywną konsekwencją rzecz jasna). Pierwsze warzenia odbyły się właśnie w podziemiach „bunkrach” jednego z mieszkań na ulicy Beliny – Prażmowskiego. Tam miały miejsce spektakularne porażki, jak podwójnie zakażony Hefe Weizen czy przegazowany Milk Stout. Tam też wydarzyło się wiele dobrego, bo przecież ciężko jest osiągnąć jakikolwiek szczyt nie potykając się po drodze. Te potknięcia ukształtowały w nas ogromne pokłady determinacji i utwierdziły w przekonaniu, że to co robimy, jest słuszne i nawet jeśli nie robimy tego najlepiej, to dążymy do tego, aby robić to najlepiej. Zawsze ceniliśmy sobie jakość naszych produktów oraz profesjonalizm, co zresztą odzwierciedla się w naszych produktach.
Mamy jesień 2018 roku. Minęły całkiem żmudne 3 lata, w trakcie których wydarzyło się wiele dobrego. Tutaj pojawia się miejsce dla trzeciego uczestnika projektu – Darka. Rzadko spotyka się takich ludzi jak Darek, ja na przykład miałem to szczęście tylko raz w życiu. Darek to bez wątpliwości ogromny profesjonalista, facet o dużych ambicjach i motywacji do pracy i co ważne – przedsiębiorca. Podobnie jak my wkłada w ten projekt wszystko to, co ma najlepsze w sobie – ogromną kreatywność i niezłomność w dążeniu do celu. Wspólnie stworzyliśmy wizję mikrobrowaru umożliwiającego zamknięcie wszystkich procesów warzelnych w jednej aparaturze (efekty naszej pracy już wkrótce). Teraz pozostaje już tylko warzenie i zarażanie wszystkich wokół naszym projektem – projektem „Bunkier”, bo taka też nazwa zrodziła się w naszych głowach.
Nie traktujcie tego miejsca jak typowego bloga – encyklopedii o piwie, bo takim on nie jest i z pewnością nie będzie. Traktujcie go raczej jako początek czegoś dużego, miejsce, w którym tworzą się górnolotne związki powstałe z chemicznych połączeń trzech osobowości. Cenimy sobie kreatywność oraz niekonwencjonalność pod każdą postacią i taki też ten blog będzie – do bólu niekonwencjonalny, choć utrzymany w ryzach dobrego smaku.